What lasts long - won't come easy
What comes easy - won't last long
Wszystko się układa, tak myślę.
Zmieniłam kolor włosów, na jakiś czas żegnam się z czernią. To również jakiś krok w kierunku uzyskania "barwniejszego" życia.
Coraz łatwiej funkcjonuję wśród ludzi, a dzięki rozdawaniu ulotek przestaję bać się patrzeć w oczy obcym ludziom.
Dzięki ostatnim wydarzeniom wiele zyskuję, właściwie w każdym momencie naszego życia zawarta jest jakaś lekcja, trzeba tylko umieć ją dostrzec i wyciągnąć wnioski. Z każdym dniem zbliżam się do tej dawnej, pierwszej mnie. Tej, którą około piętnaście lat temu ludzie zgasili, stłumili, bo była zbyt spontaniczna, zbyt żywiołowa i prawdziwa.Jestem coraz bliżej i nie zamierzam się poddać.
Uzależniam się od ludzi, tego się obawiałam. Tata twierdzi, że to nie jest złe, skoro ludzie lubią przebywać w moim towarzystwie i z wzajemnością, moje obawy w tej sytuacji opierają się na tym, że pewnego dnia mogę się zagalopować i zapomnieć zupełnie o samej sobie. Mamy zdaniem dzieje się właśnie to o czym napisałam w poprzednim zdaniu, albo, cytuję "może wkraczasz właśnie na wyższy szczebel, dlatego jest ci ciężko". Nie wiem kto ma rację i trudno mi się nad tym zastanawiać, bo teoretycznie jest dobrze tak jak jest. Teoretycznie, bo potrafię w ciągu dnia tryskać pozytywną energią, a kiedy przychodzi noc nagle coś we mnie pęka i nie potrafię pohamować gromkiego płaczu, boli mnie w środku i wariuję. Na pewno nie chcę wracać do przeszłości, ale łatwiej byłoby rozwiązać ten rzekomy problem. Najgorzej, że nie chce mi się, najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. Po drugie, nie wiem jak, a samo zastanawianie się nad tym kończy się jeszcze silniejszym wybuchem płaczu. Nie wiem, ogarnę to.
B.A.P
Moja miłość, moja ogromna miłość, będą w Polsce. Jak wspomniałam, rozdawanie ulotek - to jest jeden z moich sposobów, by zobaczyć te cudowne osoby na żywo, by przez chwilę poczuć ich obecność niedaleko. Z jednej strony pragnę najdroższego biletu by widzieć ich z jak najbliższej odległości, z drugiej zaś strony myślę, że najdalej od sceny może być najlepsza zabawa, niejednokrotnie tak bywało na koncertach. Ale tym razem naprawdę zależy mi na tym, żeby być blisko Yongguka, jego osoba jest po prostu tak magiczna, tak niezwykła a zarazem tak normalna i przyziemna, że nie wybaczę sobie jeśli choć przez chwilę nie będę miała wrażenia, że na mnie zerknął. Na koncercie Miyaviego tak było, wymieniliśmy się niejednokrotnie spojrzeniami, ale wszystko tylko dlatego, bo stałam blisko sceny, z wieloma fanami z takiej odległości idol może wymienić się spojrzeniem. Dlatego postanowiłam już na początku, jak tylko się dowiedziałam, że B.A.P wybierają się do Polski - zbieram na wejściówkę VIP. Tak pomyślałam i do tego dążę. Dość droga inwestycja jak na moją kieszeń, ludzie mówią "za taką kasę mogłabyś kupić tyle rzeczy, nie szkoda ci na jakiś koncert?" Ale to nie jest "jakiś koncert", absolutnie. Od samego początku wspieram ich i uwielbiam, nie przepuszczę tak rzadkiej okazji zobaczenia ich występu na własne oczy, nie ma takiej opcji. To będzie mój pierwszy k-popowy koncert i na pewno nie ostatni.
Co więcej... Na razie nic więcej. Pozostawiam tą notkę na blogu, niech zagrzewa miejsce kolejnej. ;)